MATKA ZIELNA – GAJA W SERCU KOBIETY
15 sierpnia. Dla jednych Świeto Matki Boskiej Zielnej, dla drugich Święto Wojska Polskiego, dla następnych to i to; na końcu mam obawę czy dla wielu nie jest to po prostu dzień wolny.
Dla nas, dla tych, którzy „pamiętają”, to dzień przebudzenia Gai w żeńskim ciele. To dzień, który nie potrzebuje wytycznych z kalendarza ani potwierdzenia z ambony. To dzień, w którym ziemia sama przemawia przez zioła, wiatr, zapach mięty o świcie…
To nie jest opowieść o liturgii ani o religijnym kulcie, ani zapis z kroniki świętych. To jest żywa historia kobiety i ziemi, splecionych jak korzenie nawłoci i włókna serca.
Zanim była Matka Boska Zielna, była Ona. Kobieta, zielarka, wszystkowiedząca Wiedźma; czyli ta, która wie. Wiedziała, kiedy zebrać bylicę, by odeprzeć lęki. Wiedziała, jak z mleczy robić syrop na kaszel. Wiedziała, że rosa o poranku leczy więcej niż tysiąc słów lekarza.
Była przy porodach i przy śmierci; obecna w centrum płaczu i śmiechu. Stała zawsze obok, nie po to, by prowadzić, ale by przypominać, że my – kobiety, jesteśmy z tej samej gleby, co mniszek i krwawnik. Z tej samej ziemi co nasze babki i prababki naszych prababek.
I to właśnie ta pamięć, zakopana głęboko w naszym ciele, odzywa się każdego 15 sierpnia. To nie przypadek, że wtedy kobiety ciągną do ziół. To nie moda, to raczej odwieczne wołanie.

To dzień, w którym Matka Zielna nie przychodzi z obrazków, ale z ziemi… pachnąca pokrzywą, słodka rumiankiem, ochronna jak bylica. To dzień, w którym każda kobieta może przypomnieć sobie, kim naprawdę jest.
Dzień, kiedy kobieta powinna wrócić do źródła. Do natury, która ją zna i ciała, które nie potrzebuje zgody, by tworzyć, czuć, leczyć. Bo Matka Zielna to nie tylko symbol, ale żeńska siła, która nie potrzebuje oklasków, bo jest Prawdą. Jest tą, która niesie życie i trzyma świat, gdy wszystko się wali.
To Ona jest w Tobie, kiedy w nocy nie możesz zasnąć i szukasz w sobie spokoju. To Ona prowadzi twoje ręce, kiedy parzysz zioła dla dziecka, które ma gorączkę. To Ona jest, gdy płaczesz bez powodu. A zwłaszcza wtedy, gdy stoisz boso w ogrodzie i czujesz, że jesteś na swoim miejscu.
Dlaczego zbieramy bukiety?
W tradycji mówi się: „Na Zielną zbierz bukiet ziół i zanieś go do święcenia.” Ale my pytamy: dlaczego? Po co? Co to robi w polu?
Zbieranie ziół to nie jest folklor. To nie jest relikt przeszłości. To rytuał zakotwiczania intencji w świecie materialnym.
Kiedy wyciągasz rękę po nawłoć, nie tylko zrywasz roślinę, ale przede wszystkim nawiązujesz z nią relację. To jest akt komunikacji między Tobą a światem roślin, który pamięta Twoje przodkinie lepiej niż jakakolwiek księga.
Zioła, zbierane z szacunkiem, stają się Twoimi sprzymierzeńcami. Przenoszą pamięć rodową, uzdrawiające kody, kobiece archetypy. I nawet jeśli nie wiesz, co zbierasz – wiedz, że ziemia wie, co Ci dać.
Każda roślina mówi:
mięta: „Ochłodź emocje, bądź w oddechu”;
dziurawiec: „Rozświetl to, co ciemne w Tobie”;
krwawnik: „Zamknij rany, które się nie goją”;
bylica: „Strzeż granic snu i świadomości, wróć do snów proroczych”;
rumianek: „Przytul swoją dziecięcą część, która wciąż Cię potrzebuje”; piołun: „Wyrzuć z pola to, co nie Twoje, niech odejdzie z wiatrem”;
nawłoć: „Wstań. Odzyskaj moc. Przestań się bać.”
I kiedy je łączysz, nie tworzysz „bukietu”, tylko pieczęć uzdrowienia., ponieważ to nie są „roślinki”. To są Twoje sprzymierzeńczynie z Gai.
Kiedy kobieta zbiera zioła świadomie, jej ręce stają się dłońmi pramatki.

Z szacunkiem do wszystkiego co żyje ~Joanna

